Wszystko przygotowane. Rowery stoją na korytarzu. Sakwy spakowane i przymocowane już wieczorem. Po pobudce o 4 rano, wczesnym, ale koniecznym i pożywnym śniadanku - Igor omlet, a ja z Wiktorem po jajecznicy i krótkiej drodze na stację, czekamy na pociąg do Wrocławia.
To nasz pierwszy etap 11 dniowej podróży. Przemierzymy we trzech rowerami z sakwami szlak rowerowy Odra-Nysa, uzupełniony na południu o fragment od Szklarskiej Poręby przez Harrachov do źródeł Nysy po stronie czeskiej, oraz już na północy wzdłuż Bałtyku od Anklam przez Świnoujście do Kołobrzegu...Noclegi są już wszędzie zarezerwowane, po części tam gdzie wymagał tego hotel opłacone, więc nie ma zmiłuj. 1 nocleg w Czechach, 3 w Niemczech i 6 w Polsce. Zaplanowaną trasę trzeba odbyć, choćby się waliło i paliło...
![]() |
5.45 Rano Stacja PKP Gdańsk Wrzeszcz |
Nasze rowery spokojnie sobie wiszą, a my odpoczywamy i próbujemy ( a właściwie dzieci ) nadrobić krótki sen...co prawda to tylko miejsca siedzące, ale na szczęście wagon jest prawie pusty i każdy ma dużo miejsca dla siebie...No i siedzenia na tyle wygodne, że podróż do Wrocławia w ogóle się nie dłuży. Docieramy tam zgodnie z rozkładem. Na przesiadkę do Szklarskiej Poręby czekamy ok. 40 minut...
![]() |
A to już Wrocław, czekamy na pociąg do Szklarskiej Poręby. |
Pociąg do Szklarskiej przyjeżdża punktualnie. W wagonie rowerowym, który był kiedyś wagonem pocztowym poznamy sympatycznego pasażera, który w Jeleniej Górze rozpocznie swoją samotną kilkudniową podróż rowerem po okolicach...Trochę mu pogoda nie sprzyjała, bo w okolicach Wałbrzycha zaczęło solidnie padać. My mamy więcej szczęścia, w Szklarskiej Porębie, choć pochmurnie nie było deszczowo...
![]() |
A to już koniec krótkiej wspinaczki. Granica polsko-czeska na na Polanie Jakuszyckiej |
...Nawet nie zdążyliśmy się za bardzo zmęczyć, no ale ze Szklarskiej Poręby, mimo że jest cały czas pod górkę, to tylko kilka kilometrów...teraz już z górki do samego Harrachova. Hamulce się aż zagrzały...Tam zjemy coś po drodze i zatrzymamy się na pierwszy nocleg...i czeskie PIWO;)...Paszporty mimo wielokrotnego przekraczania granic będziemy okazywać właściwie tylko i to nawet nie zawsze w hotelach...
![]() |
A to podsumowanie pierwszego "rozgrzewkowego" dnia, nieco ponad 14 kilometrów, no ale o 5.45 byliśmy jeszcze w Gdańsku;) |
![]() |
Komplet biletów dla 3 osób i 3 rowerów z Gdańska do Szklarskiej Poręby... |
![]() |
...no i wspomniany złocisty, zimny, oryginalny czeski napój... Dzieci dostały Pepsi...;) |
Dzień 2, 28.06.2015 : Harrachov - Bogatynia
![]() |
W tle letni widok na skocznię w Harrachovie...trochę się trzeba było wspiąć, aby zrobić udane ujęcie;) |
A to już początek drugiego, dnia podróży. Mały podjazd, ale potem z małymi wyjątkami na początku etapu było w zdecydowanej większości z górki. No i będzie to najbardziej pagórkowaty dzień z całej wyprawy...spróbuje mu co prawda dorównać przedostatni etap z Anklam do Dziwnowa w okolicach Międzyzdrojów, gdzie wydma wspina się na prawie 100 m.n.p.m, ale tylko spróbuje...;)...No i w zdecydowanej większości będzie to jazda po drogach, z umiarkowanym co prawda ruchem, ale zawsze...Na właściwy szlak natrafiamy dopiero w okolicy Jablonec nad Nysą, tuż przed granicą...Tam zaczynają nas prowadzić charakterystyczne trójkąciki, które będą z nami przez najbliższe kilka dni...
![]() |
Jesteśmy na trójstyku Granic Polsko-Niemiecko-Czeskiej...Pogoda idealna, prawdziwe upały dopiero nadejdą...już niedługo Bogatynia...tam śpimy na naszym drugim noclegu... |
![]() |
Igor wykonuje skok z Czech do Polski... |
![]() |
Widok na kopalnię odkrywkową węgla brunatnego...Za bardzo chcieliśmy się zbliżyć do kopalni i trochę pobłądziliśmy, ale ochroniarz był łaskawy i pokazał nam właściwą drogę... |
![]() |
Wieczorny spacerek po Bogatyni...;)...u nas w Gdańsku już takich ulic nie ma...;)... |
Nocleg mieliśmy w Dom4U...Nie było co prawda specjalnego miejsca na rowery, ale właściciel pozwolił przenocować je w zamknięciu przy recepcji...a my zmęczeni, pełni wrażeń z fajnego dnia, po pożywnej i smacznej kolacji idziemy spać...
Dzień 3, 29.07.2015 : Bogatynia - Łęknica
![]() |
Opuszczamy Bogatynię, w tle dymiące kominy elektrowni Turów... |
![]() |
No i wreszcie na prawidłowym szlaku...To będzie typowy widok naszej wyprawy... |
Ścieżka rowerowa poprowadzona na wale antypowodziowym, czasem tylko zgodnie z opisami zbaczająca do okolicznych miast, miasteczek, czy wsi...Po prawej Nysa Łużycka, bardzo płytka ze względu na bardzo długą suszę...za rzeką Polska...z rzadka mijamy rowerzystów, tempo mamy solidne, więc to raczej my wyprzedzamy, niż jesteśmy wyprzedzani...
![]() |
Takie widoki pozostałości II wojny też będą na szlaku dość częste, nie tylko nasza Wyspa Spichrzów nosi jeszcze jej ślady... |
Już na kilka kilometrów przed Łęknicą mieliśmy pierwszą ( jak się później okazało jedyną ) ale powtarzającą się awarię rowerową...Trochę czasu minęło zanim zorientowałem się, że obcierające koło to efekt poluzowanych szprych w tylnym kole Wiktora. Nie dość, że wiózł największy bagaż, to jeszcze przypomniał sobie, że na ubiegłotygodniowych zawodach Scandii w Gdańsku, dostał mu się w szprychy patyk...koniec końców, musieliśmy kilkukrotnie się zatrzymywać i podręcznymi kombinerkami ( bo niestety nie miałem specjalnego klucza ) podkręcać doraźnie obluzowujące się szprychy...poważniejszą naprawę dokonam dopiero w hotelu...
Całkiem solidna górka w samych GorlicachDzień 4, 30.06.2015 : Łęknica - Neuzelle
![]() |
Szlak znów w większości prowadzi na wale...A na zdjęciu architektoniczny smak i wyczucie...ale za to widok z okien na Odrę...bezcenny... |
![]() |
Ujście Nysy Łużyckiej do Odry, od dzisiaj jedziemy już wzdłuż leniwej Odry...stąd całkiem niedaleko już do naszego noclegu w Neuzelle... |
Okazało się że tutejszy klasztor, a właściwie jego rezydenci, wielebni braciszkowie, specjalizują się na chwałę Boga w warzeniu doskonałego PIWA;)...co prawda w tym upale ciężko je było schłodzić, zwłaszcza, że w hotelu, niemieckim zwyczajem nie było lodówki. No ale dla chcącego nic trudnego...Już w przyklasztornym sklepiku zlokalizowanym w urokliwej piwniczce udało się z lodówek powyciągać te butelki, które były najlepiej schłodzone...Aha no i udało się do sklepiku dotrzeć na dosłownie 5 minut przed zamknięciem...( 18.00 )
Smak tego piwa i to nawet mimo upału, podczas którego naturalnie obniża się człowiekowi poprzeczka co do jakości napojów, okazał się najlepszą pamiątką z tego niewielkiego miasteczka...
![]() |
To podsumowanie czwartego dnia, z Łęknicy do Neuzelle, prawie 97 kilometrów... |
Dzień 5, 01.07.2015 : Neuzelle - Kostrzyn nad Odrą
![]() |
Początek piątego dnia, na nizinach też można spotkać owce... |
...które zagrodziły nam przejazd, ale się z pomocą swojego pracowitego psa opiekuna ogarnęły i w końcu ustąpiły nam miejsca...;)...a ile się przy tej okazji "nabeczały";)
![]() |
"Malownicze" ruiny kombinatu stalowego w okolicach Eisenhuttenstadt... |
![]() |
"Przeprawa" przez Odrę |
Zaraz za Frankfurtem nad Odrą "udało" nam się zboczyć z doskonale oznaczonego szlaku i konieczna była mała przeprawa;). Na początku szlak niewinnie zjechał z asfaltu w drogę gruntową, ale potem było już coraz gorzej. Trochę "uspokoili" nas mijani rowerzyści, ale w pewnym momencie droga się skończyła i jechaliśmy praktycznie po łące, która w czasie powodzi na pewno bywa zalewana.
Trochę już ujechaliśmy i szkoda było wracać taki kawał, zwłaszcza w tym upale. Jadąc tak kilka kilometrów dojechaliśmy do..., no właśnie do czego? przeprawy? Wcześniej widzieliśmy, że przejechał tamtędy traktor...Z balkonu pobliskiego domu spoglądała na nas zaciekawiona kobieta, ale nic nie gestykulowała, więc chyba była do takiego widoku przyzwyczajona...na szczęście jako, że była susza to było płytko...zdjąłem buty i grzęznąc nieco w błocie, poprzenosiłem nasze rowery i pozostałych uczestników wycieczki na właściwą stronę...dobrze, że ich waga to nie więcej niż 50kg;)...Dalej obyło się już bez przygód...
![]() |
Za chwilę jesteśmy na miejscu, nocleg w Kostrzynie nad Odrą...w Hotelu Bastion, tuż przy Odrze i dosłownie 3 metry od ruin starówki i Twierdzy Kostrzyn. Zwiedzimy ją sobie wieczorem, bo jak docieramy do hotelu to jest zbyt duży upał na niewielki nawet spacer. Korzystając z relatywnie wczesnej pory dokonuję gruntownej przepierki naszych rzeczy. Cały pokój poprzecinany jest doraźnymi sznurami niczym siecią pajęczą. Do rana wszystko będzie suche.
Pod wieczór idziemy coś zjeść i przy okazji nadrabiamy zaległości w zwiedzaniu. Jeden z dwóch w Polsce niedawno wyremontowany dworzec dwupoziomowy, oraz połączoną z ruinami starówki Twierdzę Kostrzyn...
|
![]() |
A to podsumowanie naszego piątego dnia, z Neuzelle poprzez Eisenhuttenstadt, Frankfurt nad Odrą do Kostrzyna nad Odrą...prawie 80 km... |
Dzień 6, 02.07.2015 : Kostrzyn nad Odrą - Schwedt
![]() |
Wagony w Gross Neuendorf nad Odrą, pozostałości sporego kiedyś portu rzecznego... |
![]() |
Winda na statki w Niederfinow |
...aby tam dotrzeć musieliśmy nadrobić łącznie ok 30 km, ale warto było, choć Wiktor i Igor byli przeciwnego zdania;), zwłaszcza, że droga była pagórkowata i w większości pozbawiona ścieżek rowerowych do których tak przywykliśmy.
Na zdjęciu trasy podsumowującej dzień to taki cypelek w kierunku Eberswalde...Aby już tak całkowicie nie nadkładać drogi, na nasz szlak wracamy kilka kilometrów na północ od miejsca, gdzie go opuściliśmy...dzieci naprawdę miały już dość i kilometry do Schwedt dłużyły się od teraz niemiłosiernie...dodatkowo upał i wiatr od północy...A znaki o odległości do Schwedt praktycznie nie pokazywał, że jesteśmy coraz bliżej...
W Schwedt trochę klucząc zlokalizowaliśmy nasz przytulny Hotelik. Tradycyjnie po kolacji i krótkim spacerku po starówce idziemy spać.
Na zdjęciu trasy podsumowującej dzień to taki cypelek w kierunku Eberswalde...Aby już tak całkowicie nie nadkładać drogi, na nasz szlak wracamy kilka kilometrów na północ od miejsca, gdzie go opuściliśmy...dzieci naprawdę miały już dość i kilometry do Schwedt dłużyły się od teraz niemiłosiernie...dodatkowo upał i wiatr od północy...A znaki o odległości do Schwedt praktycznie nie pokazywał, że jesteśmy coraz bliżej...
W Schwedt trochę klucząc zlokalizowaliśmy nasz przytulny Hotelik. Tradycyjnie po kolacji i krótkim spacerku po starówce idziemy spać.
![]() |
A to szósty dzień, z Kostrzynia do Schwedt...Rekordowy...prawie 119 kilometrów, przez zjechane ze szlaku, aby zwiedzić windę na statki...
|
Dzień 7, 03.07.2015 : Schwedt - Trzebnica
![]() |
W tle spalarnia odpadów w Schwedt...
|
Opuszczamy Niemcy w miejscu jak Odra przestaje być rzeką graniczną i zaczyna płynąć całkowicie po "polskiej" stronie. Oznacza to, że wygodny, doskonale oznaczony szlak niemiecki Odra Nysa niestety się kończy, to znaczy ucieka stroną niemiecką na północny zachód w kierunku Ueckermunde i Anklam, gdzie będziemy dopiero jutro. Naszym celem jest Szczecin, a dalej Trzebież. Co prawda są różne szlaki rowerowe po polskiej stronie, ale nie stanowią one kontynuacji tego głównego "niemieckiego".
Aby nie jechać ruchliwymi ulicami, a jednocześnie być jak najbliżej Odry wiedząc, że doprowadzi nas ona do Szczecina wybraliśmy szutrowo-leśny szlak Orła Bielika, który różnymi zakosami "zbliżał" nas do celu. Na nasze rowery co prawda się nadawał, ale wygodny nie był...kamienie, korzenie, muchy...no i ten ogromny upał...No i wbrew pozorom było całkiem pagórkowato, co widać na mapce z trasy,,,
Aby nie jechać ruchliwymi ulicami, a jednocześnie być jak najbliżej Odry wiedząc, że doprowadzi nas ona do Szczecina wybraliśmy szutrowo-leśny szlak Orła Bielika, który różnymi zakosami "zbliżał" nas do celu. Na nasze rowery co prawda się nadawał, ale wygodny nie był...kamienie, korzenie, muchy...no i ten ogromny upał...No i wbrew pozorom było całkiem pagórkowato, co widać na mapce z trasy,,,
![]() |
A to krótki "wypoczynek" w upale na wyludnionym Bulwarze przy Wałach Chrobrego w Szczecinie... |
To był naprawdę niefajny fragment naszej podróży...trzeba się było przebić przez cały Szczecin z południa na północ, częściowo tylko po rowerowyych ścieżkach, a już trasa od Szczecina przez Centrum, Glinki, Police do Trzebieży do żadna przyjemność...zwłaszcza przy 35 stopniach...No ale udało się. Dotarliśmy do "klimatycznego" hotelu Portowa...
Wieczorem podczas kąpieli w płytkich wodach Zalewu w Trzebieży Igor przeciął sobie stopę...na szczęście wśród nielicznych o tej porze plażowiczów była sympatyczna pielęgniarka, która opatrzyła "rannego"...w hotelu poprosiliśmy jeszcze o wodę utlenioną...nie wyglądało to ciekawie, rana dość głęboka, krwi było sporo, ale na szczęście nazajutrz podróż mogła być bez przeszkód kontynuowana...
![]() |
No i podsumowanie siódmego dnia, ze Schwedt przez Szczecin, Police do Trzebierzy...99 kilometrów... |
Dzień 8, 04.07.2015 : Trzebież - Anklam
![]() |
Pomost w Nowym Warpnie, w tle jezioro Nowowarpieńskie...
|
![]() |
Nowe Warpno... |
Za parę kilometrów "uciekamy" do Niemiec przez dostępny tylko dla pieszych i rowerzystów niewielki niedawno wybudowany mostek nad rzeczką w kierunku zaplanowanego noclegu w Anklam.
Bez niego trzeba by nadrobić kilkanaście kilometrów przez Dobieszczyn. Jako, że prowadziła do niego również świeżo wybudowana ścieżka nie było jeszcze oznaczeń gdzie skręcić. Ale sympatyczny Niemiec na rowerku wszystko nam dokładnie wytłumaczył. Trafiliśmy bez pudła.
Bez niego trzeba by nadrobić kilkanaście kilometrów przez Dobieszczyn. Jako, że prowadziła do niego również świeżo wybudowana ścieżka nie było jeszcze oznaczeń gdzie skręcić. Ale sympatyczny Niemiec na rowerku wszystko nam dokładnie wytłumaczył. Trafiliśmy bez pudła.
![]() |
Okolice Ahlbeck...chwila wytchnienia w cieniu... |
![]() |
W drodze z Trzebierzy do Anklam, most zwodzony w miejscowości Ueckermunde.
|
![]() |
Grzęzawiska Rezerwatu Przyrody Anklamer Stadtbruch |
W drodze do Anklam przez kilkanaście kilometrów ścieżka rowerowa biegnie przez bagna i grzęzawiska Rezerwatu Przyrody Anklamer Stadtbruch...piękne widoki, zero samochodów, od czasu do czasu mijaliśmy tylko rowerzystów i innych poszukiwaczy przygód, wyposażonych w lornetki do obserwowania dziekiego ptactwa;)...upalny dzień i zbierające się chmury zwiastowały burzę, ale aura okaże się dla nas łaskawa...Solidna burza nadejdzie dzień później, a właściwie to w nocy, jak już spokojnie będziemy odpoczywać w Dziwnowie...
Spokojnie docieramy do "rozkopanego" Anklam, gdzie bez trudu znajdujemy nasz hotel.
Spokojnie docieramy do "rozkopanego" Anklam, gdzie bez trudu znajdujemy nasz hotel.
![]() |
Szutry w Rezerwacie Przyrody...
|
![]() |
Podsumowanie ósmego dnia, 91 kilometrów z Trzebierzy do Anklam...
|
Dzień 9, 05.07.2015 : Anklam - Dziwnów
Dziewiąty dzień to definitywne pożegnanie Niemiec...Z Anklam w okolice brzegu Bałtyku było dość pagórkowato. No i przez kilkanaście kilometrów brak ścieżki, a ruch na drodze, z racji jedynej drogi dojazdowej od strony Niemiec na wyspę Uznam ogromny, praktycznie niekończący się sznur samochodów. Ale jak już w końcu dotarliśmy do Bałtyku zrobiło się spokojnie i bardzo widokowo. Do samego Świnoujścia mknęliśmy przepiękną ścieżką wzdłuż plaży, granicę minęliśmy prawie jej nie zauważając...
Bez zbędnej zwłoki udaliśmy się w kierunku promu Karsibór, którym mogą się przemieszczać na drugą stronę tylko tubylcy, piesi i na szczęście również rowerzyści. Prom czekał prawie jak zamówiony.
Po drugiej stronie było niestety dużo gorzej. Co prawda jakiś tam szlak wzdłuż Wybrzeża na wschód prowadził, ale daleko mu było do tego do czego przywykliśmy wzdłuż Odry i Nysy. Często trzeba było jechać na tzw. czuja, bo oznaczenia były zbyt rzadko...
W okolicach budowy gazoportu wjechaliśmy w las i tak upewniając się czasem od napotkacnych turystów, czy dobrze jedziemy, dojechaliśmy do samych Międzyzdrojów. Droga leśna to nie to co asfalt na wale przeciwpowodziowym, więc nie było tak komfortowo jak przez kilka dotychczasowych dni...
W Międzyzdrojach jako, że dzień nie był już tak upalny jak wcześniej, czekała nas gehenna, bo wielu plażowiczów wyległo na ścieżki i ulice i trzeba się było nieźle naskręcać, aby w jakiegoś nie wjechać...
No a wspomniana już na początku wspinaczka w okolicach Góry Gosań, w drodze do Dziwnowa też była sporym wyzwaniem, zwłaszcza, że trzeba ją było pokonać po ruchliwej o tej porze roku drodze. W przydrożnym sklepiku i krótkiej rozmowie z napotkanymi turystami uzupełniliśmy napoje i pojechaliśmy w kierunku Dziwnowa. Most zwodzony akurat był otwarty ( tzn. zamknięty dla łodzi ), więc bez przeszkód dotarliśmy do miejsca noclegu.
W Międzyzdrojach jako, że dzień nie był już tak upalny jak wcześniej, czekała nas gehenna, bo wielu plażowiczów wyległo na ścieżki i ulice i trzeba się było nieźle naskręcać, aby w jakiegoś nie wjechać...
No a wspomniana już na początku wspinaczka w okolicach Góry Gosań, w drodze do Dziwnowa też była sporym wyzwaniem, zwłaszcza, że trzeba ją było pokonać po ruchliwej o tej porze roku drodze. W przydrożnym sklepiku i krótkiej rozmowie z napotkanymi turystami uzupełniliśmy napoje i pojechaliśmy w kierunku Dziwnowa. Most zwodzony akurat był otwarty ( tzn. zamknięty dla łodzi ), więc bez przeszkód dotarliśmy do miejsca noclegu.
Dzieci rozpoczęły wypoczynek, a ja korzystając z ostatniego dnia pięknej pogody oraz bliskości plaży poszedłem popływać ...
W nocy nadeszła w końcu burza.![]() |
9 dzień, z Anklam do Dziwnowa, 103 kilometry...
|
Dzień 10, 06.07.2015 : Dziwnów - Kołobrzeg
![]() |
Ruiny kościoła w Trzęsaczu, kiedyś oddalonego podobno prawie 2 kilometry od brzegu Bałtyku.
|
![]() |
Latarnia w Niechorzu |
![]() |
Odpoczynek w Pogorzelicy... |
![]() |
Udostępniony przez wojsko szlak z Pogorzelicy do Mżerzyna |
Droga między Pogorzelicą, a Mrzeżynem przez tereny przez wiele lat niedostępne dla cywilów, dopiero w 2012 roku wojsko udostępniło je i to wyłącznie na potrzeby pieszej i rowerowej turystyki ... Szlak oznaczony prawidłowo, ale ten bruk bez możliwości skorzystania z pobocza, bez komentarza...plomby były przez kilka kilometrów poważnie zagrożone.
Ale to i tak lepsze niż nadrabianie kilkunastu kilometrów drogą, albo spacer rowerami plażą...kiedyś to były jedyne dostępne możliwości ominięcia zastrzeżonego terenu.
![]() |
Port w Kołobrzegu... |
Już prawie na miejscu, co prawda pokluczymy jeszcze trochę po Kołobrzegu w poszukiwaniu naszego noclegu, ale radość z kolejnego dnia "bez przygód" ogromna...;)...
Dzień 11, 07.07.2015 : Kołobrzeg - Kołobrzeg PKP ( Gdańsk )
Łącznie w trakcie tych 11 dni przejechaliśmy w upale ponad 880 kilometrów. Od Sudetów, wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry nad Bałtyk...Wspaniała podróż, może kiedyś uda się ją jeszcze powtórzyć...
![]() |
No i podsumowanie przedostatniego, 10 dnia, "tylko" 73 kilometry z Dziwnowa do Kołobrzegu... |
Dzień 11, 07.07.2015 : Kołobrzeg - Kołobrzeg PKP ( Gdańsk )
![]() |
Stacja PKP Kołobrzeg, niedługo nasz ostatni etap podróży. Pociągiem do Gdańska Wrzeszcza...;) |
![]() |
Podsumowanie OSTATNIEGO dnia wyprawy, z miejsca noclegu, krótkie "zwiedzanie" Kołobrzegu z finałem na stacji PKP... |
Łącznie w trakcie tych 11 dni przejechaliśmy w upale ponad 880 kilometrów. Od Sudetów, wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry nad Bałtyk...Wspaniała podróż, może kiedyś uda się ją jeszcze powtórzyć...
Jadąc przez Łęknicę Polecam
OdpowiedzUsuńPOLE namiotowe CamperPark LENA w Bronowicach
to coraz szerzej znane gospodarstwo agroturystyczne
Najbliżej położone pole przy Parku, Pałacu Pücklera, Łęknica – Bad Muskau
Geoparku i biegnącej przez niego geościeżce po byłej kopalni ,, Babina ,, Nowe Czaple
• telefon kom.: 693-493-453, 507=707-450
• za nocleg od: 20 PLN osoba, namiot
• liczba miejsc: 10 w pokojach
Promocja w okresie 01.11 do 30.01 6 noclegów = 7 !!! gratis
• adres: Bronowice, Partyzantów 12, 68-210 Nowe Czaple ,Łęknica- lubuskie
adres e-maill. agrocamplena@wp.pl
https://www.noclegi-leknica-lena.pl
• GPS: x(E) 14o76’26’’ y(N) 51 o 55’79’’
Możliwość ustawienia na terenie Agroturystyki CamperParku LENA w Bronowicach.
- NAMIOTÓW – na polu stoły z ławami do posiłków, odpoczynku. woda, toaleta, umywalka
Natrysk ciepła woda. Gaz zaplecze kuchenne lodówka stanowisko do zmywania naczyń, możliwość przyłącza poboru prądu.
UWAGA !!! na polu do wynajęcia na noc-noce 2 namioty willowe 2 - 6 Osobowe
Już wiele osób cieszyło się swoimi wakacjami spędzając je w naszych
luksusowo zaprojektowanych willowych namiotach. Willowe namioty o
powierzchni I -24m² II-35m² z prawdziwymi i komfortowymi łóżkami z
materacami, kołdrami w pełni wyposażone, są od wielu lat uznawane za
najlepsze namioty w swojej klasie. Jedno spojrzenie na jego dużą
przestrzeń przekonują do dobrze dokonanego wyboru zapraszam
Dla Rowerzystów !!!
Idealne rozwiązanie pobytu na 1 noc podczas wyprawy rowerowej wzdłuż Odry i Nysy. Polecam się rowerzystom”
> możliwość skorzystania tylko z jednego noclegu
> posiłki istnieje możliwość ich samodzielnego przyrządzenia
> umożliwienie wysuszenia mokrej odzieży i sprzętu
> możliwość umycia roweru
> dysponujemy podstawowym zestawem do naprawy
> informacje o atrakcjach turystycznych oraz trasach rowerowych w okolicy
> udostępnienie apteczki wyposażonej w podstawowe środki dezynfekujące i
opatrunkowe
- dętki w rozmiarach 24, 26, 27,5 i 29 cali
Bardzo fajna relacja.Zainspirowany nią przejechałem odcinek od Kostrzyna nad Odrą do Schwedt i zrezygnowałem z uwagi na monotonię tej trasy oraz z uwagi na to iż miałem cały czas pod wiatr a tu nie ma gdzie uciec od niego. Trasa która przejechałem płaska jak stół i nudna jak flaki z olejem. Dookoła tylko łąki, pola i pastwiska... Dodatkowo co kilometr namalowany na asfalcie bieżący kilometr drogi, więc jak miałem pod wiatr i zaczynałem od km 22 a miałem dojechać chyba do 90km to te liczby tylko pogłębiały depresje związana z jazdą pod wiatr :) Oznakowanie czasem mało widoczne, znaki kierujące na dalszą część szlaku mogły by być większe. Odra ma swój urok ale ta trasa zdecydowanie była mało ciekawa. Być może gdybym zjeżdżał do mijanych miasteczek to było by inaczej ale ja musiałem się dostać prosta drogą do Szczecina. Na plus bardzo dobra jakość nawierzchni.
OdpowiedzUsuń